Historia sceny Fallouta – subiektywnie

Kilka lat temu dwa, na pozór niezwiązane ze sobą, wydarzenia, na długi czas określiły rodzaj mojej działalności. Pierwszym z nich było pożyczenie od kolegi czasopisma o tematyce komputerowej CD-ACTION, na którym to ukazywać się zaczęła Tawerna RPG. Jednym z jej kącików była KRYPTA 13 poświęcona mojej ulubionej wtedy serii FALLOUT. „Krypta…” miała dla mnie jedną wadę – była za krótka. Właściwie już wtedy zrodził się w mojej głowie pomysł i pragnienie, by kiedyś coś do tego e-zina napisać. Niedługo potem miało miejsce drugie zdarzenie – na jednej z „luźnych lekcji” informatyki pozwolono nam swobodnie buszować w sieci. Gdy koleżanki z wypiekami na twarzy intensywnie bawiły się w „czatowanie”, a koledzy często zerkając za siebie przeglądali stronki porno, ja podrapałem się po głowie i pomyślałem „czego ja właściwie chce od internetu?”. Chwilę potem wpisałem adres przeglądaki Google, po czym wydałem polecenie wyszukania polskich stron, które zawierają jedno słowo kluczowe.

Tym słowem był FALLOUT. Kliknąłem na pierwszy link, który wydał mi się znajomy. Była to podstrona portali STREFA, a jej adres pamiętałem właśnie z „Krypty 13”. Webmasterem tego sajta oraz redaktorem naczelnym e-zina była ta sama osoba – obecnie pamiętana przez niewielu – AndRew. Na tym etapie mogłem jedynie w pośpiechu rozejrzeć się po stronce, ale los przygotował dla mnie kolejną niespodziankę. Niedługo po przełomowej dla mnie lekcji informatyki dostałem swój pierwszy modem „14tkę”. Mały gadżecik o niewielkiej przepustowości, dzięki któremu rachunki telefoniczne znacznie wzrosły. Ale to się nie liczyło. Dzięki niemu mogłem skontaktować się z ekipą Strefy/Krypty. I tutaj przywołam nieco dokładniej mój pierwszy kontakt z AndRew. Krypta Kryptą, ale nie tylko ona poruszała tematykę FallOuta w CDActionie i Tawernie. Po przeczytaniu dość niekompletnej solucji zwróciłem się więc do AndRew. Za pomocą maila chciałem uzupełnić braki w poradniku. W czym tkwi dowcip? To nie Strefa/Krypta stała za tym tekstem. I nietrudno się zorientować, że AndRew był nieco zdezorientowany listem, którego treści nie rozumiał do końca. Ale to właśnie ta moja wpadka zaowocowała nawiązaniem kontaktu. Wtedy byłem jeszcze małym, nikomu nie znanym żuczkiem, który po raz pierwszy zaczął podpisywać się jako Trasher (nick pochodzi z komiksu G.I.JOE, a wybrałem go, ponieważ podczas mojej pierwszej mIRCowej sesji wszystkie inne były zajęte). W międzyczasie zawieszono prace nad FallOutem 3 i cała „scena” dowiedziała się, że kolejną grą ze słowem „fallout” w tytule będzie jakaś „strategia”. Bardzo szybko spełniłem swoje pierwsze marzenie i napisałem tekst „Z pamiętnika Nomada”, będący w założeniu pół-opowiadaniem/pół-poradnikiem nawiązującym mocno do fabuły FallOuta2. AndRewowi spodobał się on na tyle, że umieścił go w „Krypcie 13”. Niestety nie obyło się bez zgrzytów – Outlook AndRewa uległ awarii i namiar na mnie przepadł. Mój tekst ukazał się nie sygnowany przez nikogo. Oczywiście AndRew obieciał mi rehabilitację w kolejnej odsłonie „Krypty 13”, ale nigdy do niej nie doszło…

AndRew miał kłopoty osobiste, w wyniku których stracił dostęp do sieci. Bez naczelnego e-zinu oraz witryny wszystko się pomieszało. Nawet dalsze losy konkursu opowiadań stanęły pod znakiem zapytania, co dla mnie było dodatkowym ciosem, jako że przygotowałem już dwa teksty, które chciałem „wystawić do boju”. Stronę od śmierci uratował dotychczasowy pomocnik AndRewa zarówno na STREFIE/FALLOUT jak i „Krypcie 13”. Zwróciłem się do niego nie chcąc kończyć mojej przygody z internetowym światkiem FallOuta. Kim była ta osoba? Podejrzewam, że nie ma falloutomaniakaa, który by o nim nie słyszał. To Kazul. Zaprzyjaźniliśmy się szybko i razem zaczęliśmy planować kilka rzeczy. Kazul wpadł na pomysł zrobienia pierwszej listy fanów FallOuta. Pomysł szybko wprowadził w życie, co zaowocowało między innymi odnalezieniem dwóch ówczesnych fanek FallOutów – Heimao i Kiny. Wyobraźcie sobie, że część tej listy kiedyś spisałem. Przytoczę tylko kilka osób, które się wpisały, wraz z ich numerami na liście (o kolejniści decydował moment zgłoszenia się do wpisu):
014 – Looz^
032 – Maetiou
042 – Frech
046 – Ilor
049 – Obsydian

Lista rozrazstała się dość szybko, a ja poznałem kolejną osobę, z którą los połączył mnie na długo – Heimao. Niestety z czasem i nad Kazulem zawisło widmo utraty kontaktu z siecią, więc zaistniała konieczność znalezienia jego następcy. Kazul i odzywający się sporadycznie AndRew zaczęli mnie szkolić w umiejętnościach niezbędnych do zarządzania witryną w portalu STREFA. Coś musiało być nie tak, bo aktualizowany przeze mnie plik z newsami nie chciał „wejść”. AndRew i Kazul na jakiś czas zniknęli nie wiedząc nawet, że pomimo moich szczerych chęci nie mogę opiekować się ich sajtem. Rozgoryczony rozpocząłem wędrówkę po innych witrynach. Wiele ich znalazłem i większość stała na bardzo wysokim poziomie. Na jednej z nich zawsze szukałem nowych informacji. Wtedy poznałem kolejną ważną dla mnie personę – newsmana Maetiou. Ten pozytywnie zakręcony „wariat” znał Kazula i wkrótce to z nim zacząłem korespondować. Niektóre osoby zaczęły przebudowywać swoje stronki i łączyć się w grupy – przyszłe klany Fallout Tactics. Ludzie walczyli o dostęp do dema tej gry. Mi nie przyopadło mi ono specjalnie do gustu. W moim liceum zaczął się ruch, ja sam przestałem dochodzić do porozumienia z rodzicami w kwestii używania modemu. Z tych dwóch powodów przynajmniej przez pewien czas postanowiłem przestawić się na tryb offline. Zakończyła się pierwsza epoka mojej działalności.

Gdy po uporaniu się z wszelkiej maści problemami znów uruchomiłem modem, zacząłem od sprawdzenia swojej (wtedy jeszcze „onetowskiej”), skrzynki. Czekało na mnie kilka ton spamu oraz niemniej listów o ważnej treści. Byłem „poszukiwany” przez starych druhów, a zwłaszcza przez Kazula, który najwyraźniej wrócił na sieć kilka tygodni przede mną i, jak to Kazul, już coś zaczął „montować”. Gdzieś w międzyczasie pojawiło się tzw. „szare forum”, czyli falloutowe tablice powieszone na NETHIT. Powstała koalicja klanowo/witrynowa, co dało życie wielkiemu serwisowi poświęconego ukochanym grom – narodził się moloch zwany WASTELAND. A Kazul chyba się czegoś naćpał, bo wymyślił wątek Niekończącej się Opowieści na „szarym forum”, a poza tym… Powstał pierwszy, składany nieco „fristajlowo”, numer nowego e-zina poświęconego FallOutom – RADIATED (14 maja 2001). Z marszu wlazłem do składu (wciąż jako Trasher), a Kazul (redaktor naczelny) pchnął do gazetki moje stare konkursowe teksty, teksty innych moich znajomych i „scenowców” oraz kilka przekombinowanych tematów z „szarego forum”. Właśnie na robieniu tego fanzinu skupiła się cała moja uwaga. Od numeru drugiego „scena” miała już do czynienia z wykrystalizowanym składem Radiated. Do stałego składu wszedł Kazul jako „rednacz”, uncle jako gość od grafiki i składania, oraz piszący teksty Angel (aka an_ge – kolejna objawiona fanka FallOutów), G0nz0 (który na swoje barki wziął dział, który można określić jako „wieści ze sceny” i światka FallOuta) oraz ja (czepiałem się czego tylko mogłem, bo rozpierała mnie energia do pisania – to były moje najlepsze czasy).

An_ge dość nietypowo zaczęła swą karierę – napisała recenzję konkursu opowiadań o tematyce FallOutowej, który to zorganizował sajt niejakiego Dark One (co dziwne – chyba spałem pod kamieniem, bo o tym konkursie nic nie wiedziałem!). Oczywiście moja ówczesna redakcyjna koleżanka z właściwym sobie wdziękiem objechała wszystko, co jej się nie podobało i gdy w numerze trzecim reklamowała tzw. „zielone forum” (FORUM.FALLOUT.PL) rozpoczęła się mała wojenka między naszą ekipą, a objeżdżającym tekst an_ge i ją samą, Dark Onem. Tak więc był już potężny serwis poświęcony grze, dwa fora o niej oraz trzy numery Radiated. Ekipa redakcyjna trochę się rozrosła dzięki Obsydianowi (dobry tekst o schronach), Lechowi (pisał arty o klanach i FT multiplayer, wtedy należał do znanego klanu WASTED. Tactics nie był już marzniem czy demówką – był grą, którą się grało po sieci lub solo) oraz Ilor (znany ze swych opowiadań pisanych wyłącznie w Notepadzie). An_ge zajęła się również korektą, więc nasze teksty (głównie piszącego na żywioł Kazula, he he he) zaczęły wyglądać normalnie i porządniej.

W międzyczasie Heimao postanowiła napisać jakiś dłuższy tekst. Do mnie odezwał się niejaki Skorpion prezentując własną wersję przepisu na postać. Jedno połączyło się z drugim, gdy po kilku perypetiach i problemach ukazał się Radiated #4. Skorpion został przyjęty do składu stałego decyzją Kazula, który docenił jego „swobodę wypowiedzi”. Choć na swój debiut „nowy” czekał bardzo długo (porównując daty zauważycie, że R#3 ukazał się w połowie wakacji 2001, a R#4 dopiero w kwietniu 2002). Art Heimao stał na wysokim poziomie i doczekał się co najmniej jednego przedruku. Ilość „spamu” wewnątrzredakcyjnego sięgnęła zenitu, kilka osób z nerwów poblokowało innym adresy.

Warto w tym miejscu wspomnieć o odrodzeniu się w nowej postaci „Krypty 13”, która znów trafiła do Tawerny RPG na CD Actionie, chociaż pod przywództwem gościa podpisującego się JoshuaFT (oczywiście tam też musiałem wsadzić swoje łapy i wbić się z tekstami). Pojawiły się plany połączenia sił z jakąś bardziej znaną e-gazetką, więc Kazul prowadził negocjacje z ekipą „Załogi G” (dla mnie skończyło się to napisaniem dla nich arta, ale współpracy nie udało się nawiązać). Zdążyłem z rozpędu zająć się przybliżeniem FallOutów ludziom, którzy trafią na nieistniejący już dziś serwis poświęcony RPGom – VAULT. Wyszedł numer piąty Radiated, który z czasem trafił na łamy Tawerny RPG, gdy wskrzeszona „Krypta 13” po raz kolejny się wyłożyła. Do składu przyłączył się kolejny wartościowy „pisarz” – znawca filmów i pasjonat kina – Eden. Eden z zapałem brał się za pisanie recenzji filmów z tzw. kanonu post-apokaliptycznego, które czytało się jednym tchem, a które po dziś dzień wykorzystywane są do robienia różnego rodzaju „list” obrazów, które fan post-nukleara musi zobaczyć (obecnie na fali jest Neuroshima). Nie przywołuję go tak ad-hoc. Odręczne rysunki Edena zdobiły swego czasu Vault Dweller Home Page i być może niektórzy z was je widzieli i pamiętają, jak ciekawie to się prezentowało. W R#5 ukazało się kilka interesujących obrazków autorstwa Heimao, a ja zmieniłem swoją ksywę z „Trasher” na używaną po dziś dzień „Saladyn”. Kilka nowych „twarzy” podjęło z nami jednorazową współpracę.
Muszę wspomnieć o redakcyjnej tablicy na kolejnym forum, na które trafił fallout (TYTAN). Tam na poważnie i pełną parą ruszyły prace nad numerem szóstym e-zina, ludzie przygotowywali się do FallOutowego konwentu, który w przeciwieństwie do pierwszego, został odwołany i nie odbył się już nigdy potem. Numer szósty był naprawdę spory. Po jego wydaniu udało nam się zebrać na tzw. „redakcyjnym zlocie” pod Sieradzem, na który przybyły… trzy osoby (nie licząc gospodarza Kazula). Pojawił się na nim Kaczor, który zaczął mieszać przy składaniu zina (a który od dłuższego czasu z powodzeniem szefował wspomnianemu wyżej serwisowi Vault Dweller Home Page), ja oraz G0nz0. Relację z tego spotkania znaleźć można w siódmym, ostatnim numerze Radiated.

Mniej więcej po zlocie zaczęły się problemy. Radiated #7 rodził się w bólach i coś nie mógł wyjść. W redakcji rozpoczął się rozłam, ponieważ część osób domagało się zmiany kilku rzeczy (np. szaty graficznej, wielkości czcionki). Poza tym ekipę, której przecież byłem częścią, dotknął „trąd” szalejący po całej scenie – gdy opisano już dokładnie dwie pierwsze części FallOuta, Tactics również został przemaglowany, a poza tym nie był wyczekiwanym FallOutem 3, po prostu zaczęliśmy się wypalać. Brakowało pomysłów, pojawiły się sugestie rozszerzenia „asortymentu” Radiated o inne RPG (Arcanum, Torment). W związku z tym pojawiły się problem innej natury – na ile rozbudowany zin będzie jeszcze Radiated? W końcu o różnych RPG piszą np. Tawerna RPG i inne takie. Kazul najwyraźniej stracił sercę do całego przedsięwzięcia, a nasze sugestie zdawały się go drażnić. Gdy, po raz drugi (pierwszy raz przed wydaniem R#4), zadeklarował swoje opuszczenie zina wyszedł kolejny problem – kto ma tą schedę przejąc? Przez cały okres istnienia zina nigdy nie wybrano zastępcy naczelnego. Po ukazaniu się numeru siódmego Kazul zabrał się za tworzenie nowego projektu – na razie jeszcze była to sama „ramka” posiadająca zaczerpniętą z chińskiego nazwę… Shamo (czyli „pustynia”). Reszta redakcji miotała się przez jakiś czas (ja miałem nawet w planach stworzenie nowego fanzinu opartego na koncepcie „szerokiego asortymentu” – gry (nie tylko RPG), filmy, muzyka, książki). Byliśmy akurat w takim wieku, kiedy to trafia się na tzw. „zakręty życiowe”. Ludzie mieli swoje projekty, wybierali kierunki studiów. Zakończyła się druga, „złota” epoka mojej działalności.

Oczywiście pojawiło się masę pytań i wymuszona przez okoliczności rewizja przeszłości i teraźniejszości. Rozmyślaliśmy, co się dzieje ze sceną i dlaczego po tak długiej i raczej owocnej współpracy tak szybko poszliśmy w rozsypkę. To nie był tylko problem Radiated – klany również ograniczyły swoją działalność. Eskalacja tego miała miejsce, gdy światło dzienne ujrzał incydent, w który wmieszany był klan „Junkers”. Ich chamskie zachowanie i inwektywy zdenerowały wielu. Ale ta sprawa wyszła później, już gdy scena podnosiła się z kolan, głównie dzięki ciągłej pracy „starszych serwisów” (VDHP, Trzynasty Schron itp.) oraz rozwijającemu się SHAMO, które do życia powołali Kazul i Obsydian. Z „cienia” wyszli też ci, którzy chcieli coś zdziałać po raz pierwszy. Powstały nowe strony, nowe listy, rankingi. W tej „trzeciej epoce” byłem już właściwie nieobecny. Co jakiś czas snułem się jak duch po Shamo i serwisach nie mogąc odnaleźć tej iskry, która kiedyś zmuszała mnie do pisania kolejno trzech artów do Radiated jednej nocy. Doszło nawet do tego, iż rozjuszony plotkami dotyczącymi rozpadu redakcji zażądałem pozostawienia śp. Radiated w spokoju. Widziałem, jak powstawały nowe e-ziny i młode stronki. Na Shamo do życia po raz kolejny powołano NSO i choć w gruncie rzeczy może miałbym inne pomysły na rozegranie kilku rzeczy, to dobrze, że coś się dzieje. I nie jest tak do końca źle – rozgrywane są sesje FallOut Warfare/PnP i LARPy utrzymane w tych klimatach. FallOuty są modowane, FallOut 3 wciąż jest tylko zapowiedzią, ale może wyjdzie, a poza tym…

  • Vault Dweller Home Page jest od dawna mocno związana z No Mutants Allowed (w gruncie rzeczy jest jej „polską filią”, a zarazem Polacy piszą newsy na główną stronę w języku angielskim. Jest to osobliwa symbioza świadcząca o niesłabnącej fascynacji serią)
  • Kaczor zostawił VDHP w dobrych rękach i po wielu miesiącach pracy stał się jedną z wielu osób tworzących nową grę, określaną mianem „polskiego Fallouta”, FORLORN WORLD. Z pojektem tym wiążę naprawdę wielkie nadzieje, a „scenowicze” patrząc na ekipę twórców „wyłowią” tam jeszcze kilka znanych (chociażby z Shamo) ksyw (an_ge, Theya, Dr Potfur chociażby). Warto odwiedzić stronę projektu, a pytania zadawać na forum (http://forum.forlornworld.com)
  • Shamo, w jakiejkolwiek by się kondycji obecnie nie znajdywało, wciąż funkcjonuje. I wciąż można tam w starych tematach znaleźć odpowiedzi na różne pytania
  • „szare forum” nadal istnieje (http://users.nethit.pl/forum/forum/falloutbos) i zapewne poprzez wyszukiwarki wciąż trafiają tam osoby szukające pomocy i odpowiedzi na pytania związane z Falloutami. To oznacza jedno – na arenę wkracza nowe pokolenie, które fascynuje się grą i ma mniej lat niż ja, gdy sam zaczynałem. Również TYTAN podniósł się „z upadku” (http://tytan.pro24.pl/forum/index.php). Jeżeli chodzi o inne „klimatyczne” stronki związane z FallOutami, a pochodzące z „dawnych lat”, to polecam pooglądanie fotek, ściągnięcie tapet i screensaverów z witryny [link]
  • kilka osób zniknęło ze sceny na dobre. Ja, Skorpion, Maetiou (który prowadzi sajty poświęcone specyficznej filozofii oraz fotografii), czy Lecho, który jak się dowiedziałem szarżował ostro na polskiej scenie Quake i jest redaktorem na serwisie esports. Nie wiem, co dziś dzieje się z uncle, Heimao, Edenem i Ilorem. Mam nadzieję, że każdy się na nowo odnalazł, a na siłę trzymać się swojego pokrytą pajęczyna miejsca na „scenie”? Nie ma sensu. „Idzie nowe”. To naturalna kolej rzeczy. Zawsze mogę zareklamować Fallouta na innych forach, co zresztą aktualnie czynię (http://forum.wrota.com.pl/index.php).

Miło mi było powspominać stare czasy. Zostaną w mej pamięci, ale jednocześnie należy umieścić je we właściwym miejscu – w przeszłości. Opowiedziałem trochę o scenie, o Radiated i o sobie. Nie jest to pełny obraz rozwoju sceny – np. nigdy nie brałem udziału w falloutowym konwencie ani też nie grałem w Fallout Tactics po sieci. Liczę, że ktoś jeszcze zdobędzie się na „wspomninki” i przedstawi tą historię widzianą swoimi oczam, pokaże swoją ścieżkę. Na zakończenie chciałbym pozdrowić wszystkie osoby, które przecięły mój szlak na scenie. Zarówno te, z którymi jakiś kontakt mam dzisiaj, jak i te, które zniknęły mi z pola widzenia. Keep hope alive and the fire burning!

Autor: Saladyn – 11/01/2006

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.