– Witaj w Vault City podróżniku.
Tex dotarł do Vault City. Jednak jego celem podróży jest NCR. Słyszał pogłoski o tamtejszych Rangerach, którzy zajmowali się uwalnianiem niewolników. Po przybyciu zajrzał do baru.
– Piwo poproszę – rzekł McLaren.
– Czego szukasz w tym mieście? To straszne miejsce dla kogoś, kto nie jest obywatelem – spytał barman, po czym postawił piwo.
– Vault City jest tylko przystankiem. Jutro ruszam w dalszą drogę – odparł Tex.
– Więc gdzie zmierzasz?
– Do NCR – pociągnął łyk piwa. – Wspominałeś, że Vault City to straszne miejsce. Dlaczego?
– Ci co nie są obywatelami najczęściej są służącymi, ale ja bym to nazwał niewolnictwem. A poza tym muszę zamknąć bar. Nienawidzę tego miejsca – rzekł barman.
– Więc chodź ze mną.
– Chętnie, tylko nawet nie wiem jak się nazywasz.
– Tex McLaren.
– Cassidy.
Nazajutrz po zakupieniu amunicji, stimpaków i spieniężeniu reszty majątku, nowi przyjaciele wyruszyli z Vault City. Wczoraj wieczorem sprawdzili na mapie gdzie dokładnie leży NCR i jaka jest odległość od Vault City. Podróż nie powinna trwać więcej niż miesiąc, choć pewniejsze, że będzie trwać mniej. Tex powiedział Cassidiemu o swej przeszłości i swych zamiarach.
– Idziemy tydzień i nie widać choćby jednego szałasu – powiedział Cassidy.
– No cóż, może nie spotkamy. Podobno Deathclawy są bardziej aktywne i coraz częściej je się widuje – odpowiedział Tex.
Cassidy trochę się zmartwił bo na Deathclawa potrzeba trochę cięższego sprzętu niż mieli. A mieli 1 SMG, 1 Combat Shotguna, 1 Desert Eagle’a i pare granatów. Rozbili obóz, poszli spać na pierwszej warcie stał McLaren z racji, że był młodszy. Noc minęła spokojnie.
– Cassidy, kurwa! Deathclaw idzie w naszym kierunku – Powiedział zdenerwowany Tex.
– Cholera jasna.
Deathclaw zbliżał się dość szybko jak na swój gatunek. Ryczał głośno i długo z rozwartą paszczą.
– Cassidy mam pomysł. Podaj mi granat.
Cassidy niezwłocznie podał granat. Gdy Deathclaw zbliżył się na odległość rzutu granatu, Tex wymierzył i rzucił granat prosto w paszczę Deathclawa. Rozległ się huk. Deathclaw nie żył, jego głowa, a raczej to co pozostało, rozprysło się we wszystkich kierunkach.
– Hee hee, to się nazywa celne oko – cieszył się McLaren.
Dalsza podróż poszła bez problemów.
– Podróżniku, jeśli chcesz wejść do miasta, musisz schować broń – rzekł strażnik.
Dotarli do NCR. Po schowaniu broni spytali się o miejsce, w którym znajduje się kwatera Rangerów. Znaleźli to miejsce.
– Czego szukasz w tym miejscu nieznajomy? – spytał Ranger.
– Chce wstąpić do waszej organizacji i przekazać wam pewne informacje.
– Dobra wejdź.
Po krótkiej rozmowie dowiedział się, że aby wstąpić musi udowodnić, że jest przydatny, oraz, że na zewnątrz miasta znajduje się gildia niewolników, musi ją zniszczyć by być Rangerem. Rangersi nie mogą zorganizować tej akcji jako, że ten teren jest zaliczany do miasta. Ale człowiek z zewnątrz może.
– Dobra Cassidy, w budynku są tylko Slaverzy, więc możemy walić śmiało na prawo i lewo.
Stuk. To granat odbił się od podłogi gildii. Krótka chwila i nastąpił wybuch. No i to było na tyle jeśli chodzi o walkę. Uwolnili niewolników i już byli z powrotem w siedzibie Rangerów.
– Wykonałeś zadanie. Oto twoja odznaka. Od tej pory jesteś Rangerem – powiedział uroczyście Ranger. – Wspominałeś wcześniej o jakiś informacjach.
Tex powiedział o gildii w Den oraz sytuacji w Vault City.
– Hmm… Dobra robota. Jak nasi ludzie wrócą z patroli to się nad tym zastanowimy. A teraz odpocznij. Jutro idziesz na patrol!
Autor: Kronos