Z życia żołnierza

Zawsze kiedy byłem mały chciałem nosić APA oraz jakiegoś Plazma Gun’a. Kiedy moje marzenia się spełniły okazało się, że bycie żołnierzem z Enclave nie jest takie „zielone”. Gdy dorosłem sam zgłosiłem się do jednostki. Przeszedłem ciężki trening wydolnościowy (czyt. skrobanie ziemniaków na czas). Zostałem szeregowcem. Opisze tu jeden z moich dni w jednostce…

5.00

– Pobuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudka!!!

Obudziłem się, otworzyłem oczy i zobaczyłem naszego kaprala. Jak zwykle poranny trening; mamy 5 minut, aby ubrać się w mundur i pościelić łóżko. Jeżeli ktoś tego nie zrobił dostawał wartę na dwie noce pod rząd.

I stało się – spóźniłem się. Skutki tego można było przewidzieć.

– Co się stało szeregowy??!! Masz dziś jak w banku, że postoisz na warcie. Jakiś Problem!!?? – dowódca ryczał, że aż mnie uszy bolały.

– Nie panie kapralu! Żadnych! – odpowiedziałem.

– To dobrze!!

5.05

Ubrany w mundur wyszedłem z naszego baraku. Na poranny trening musimy przebiec 10 km w pełnym wyposażeniu (APA + PLAZMA GUN + PLECAK). Jeżeli ktoś już nie mógł biec, dostawał duży wycisk od kaprala. Było ciężko, już po pierwszym kilometrze czuło się płuca w ustach. Biegliśmy przez bagniste tereny. W sumie 10 km (5 w jedną i 5 w drugą stronę).

8.00

Gdy przybiegliśmy do jednostki, czekało nas śniadanie.

8.30

O tej godzinie trzeba było się zjawić na strzelnicy. Każdy wybierał broń i ćwiczył pod okiem kaprala, który cały czas krzyczał:

– NA WIĘCEJ CIĘ NIE STAĆ!!?? MOJA CÓRKA BY LEPIEJ STRZELAŁA!!!

Nie przejmowałem się tym, ale bardzo chciałem wyruszyć na akcję. Jednostka dowiadywała się wcześniej, że kroi się jakaś misja. Wyruszali na nią tylko najlepsi. Przed misją był test który obejmował: test wydolnościowy, wiedzę wojskową oraz test na strzelnicy. Od kiedy tu byłem jakichś większych akcji nie było, ale zawsze warto ćwiczyć. Spędzałem bardzo dużo czasu na strzelnicy.

11.00 – 16.00

Patrol w terenie. Rutyna, APA + PG. Zawsze we 2 lub we 3 ludzi. Musieliśmy się stawić o danej godzinie lub powiadomić jednostkę o problemach.

16.15

Obiad.

17.00 – 18.00

Czas wolny na odpoczynek.

18.00

Wieczorny trening w terenie. Symulowaliśmy wtedy atak wroga. Jedni byli wrogiem, inni ludźmi z jednostki.

21.00

Od tej pory miałem wartę. Od tej, aż do białego rana. Gdy zgłosiłem się już po APA i PG, stawiłem się na warcie.

– Przeładować PG, odbezpieczyć i stać do rana. ZROZUMIANO!!??

– TAK JEST PANIE KAPRALU!!

Czekała mnie długa noc, choć nie byłem sam, czułem się, jakbym był sam. Wiedziałem, że muszę wytrzymać, bo jutro czeka mnie taki sam dzień. Miałem nadzieję, że kiedyś zostanę kimś, kimś ważnym dla jednostki…

I tak się stało, pisząc te słowa jestem już dowódcą jednostki…

Autor: Jasiu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.