Na ziemi siedzieli dwaj pustelnicy. Obrabowywali każdego, kogo spotkali w pobliżu swojej kryjówki. Czasami zapuszczali się dalej, jeżeli nie było w pobliżu żadnej ofiary. Gdy natrafiali na bogatych ludzi to próbowali ,,po dobroci” odebrać łup, a jeśli to nie skutkowało, to dochodziło do walki. Pustelnicy zdążyli oddawać strzał w głowę, nim przeciwnik wyciągnął swoją broń. Następnie przeszukiwali ciała i sprzedawali zdobycze w Redding, które leżało blisko ich kryjówki. Tak wlokło się ich życie. Nazywali się Tony i Tommy. Pewnego razu było jednak inaczej…
Dzień zaczął się tak jak każdy inny, czyli szary i duszny. Pustelnicy obudzili się i zjedli śniadanie. Następnie wyszli z jaskini kierując się na swoje stanowiska, z których wypatrywali ludzi. Po około godzinie wyczekiwania zobaczyli karawanę, która kierowała się z New Reno do Redding.
– Nowa dostawa jetu – powiedział Tony.
– Jasne, lepiej się ukryć – stwierdził Tommy. Skierowali się w kierunku kamieni gdy nagle…
– Tam są jacyś frajerzy! – krzyknął ochrypły męski głos.
– Dawno nikogo nie zabiłem! -krzyknął ktoś inny.
Tony i Tommy dali nurka za kamienie, szykując swoje hunting rifle. Wychylili lufy i zobaczyli dziesięciu mężczyzn biegnących w bezładzie w ich kierunku. Nie byli opancerzeni i wszyscy mieli dziesięcio-milimetrówki. Byli jeszcze daleko, więc pustelnicy mieli czas aby kilku zabić.
– To są amatorzy. Damy radę. – powiedział Tony.
Po czym strzelił jednemu w głowę. Tommy zrobił to samo. Biegło jeszcze ośmiu. Rozległy się huki wystrzałów. Pustelnicy schylili głowę. Tony prawie dostał w potylicę, ale ukrył się na czas. Tommy wychylił się i odpiął granat zza pasa i rzucił go w kierunku mężczyzn i znów się ukrył za kamieniem. Usłyszeli wybuch.
– Jeszcze sześciu. – powiedział Tommy.
Pustelnicy po raz kolejny przygotowali się do strzału. Tony trafił jednego z przeciwników prosto w gardziel. Tommy już miał nacisnąć spust, ale jęknął z bólu i osunął się na ziemię.
– D-d-dostałem w lewy bark – wymamrotał.
– Zaraz się tobą zajmę – powiedział Tony przy tym trafiając następnego napastnika w czoło.
– Cholera nie mam już naboi – szepnął Tony.
– Weź moją broń. – mruknął Tommy.
Tony chwycił tę spluwę. Następnie sprzątnął z tego świata następnych dwóch ludzi.
– Coś jest nie tak – powiedział – Gdzie jest jeszcze dwóch?!
Ledwo zdążył to powiedzieć, a z pobliskich krzaków wyskoczyło dwóch mężczyzn. Biegli na Tony`ego z nożami. Pustelnik wyjął z pod nogawki swój nóż. Napastnik zamachnął się, ale Tony zrobił unik i nóż rozdarł mu spodnie. Tony błyskawicznym ruchem wbił ostrze w udo napastnika, który zawył z bólu i przewrócił się na ziemię. Pustelnik doskoczył do niego i rozciął mężczyźnie gardło. Następny przeciwnik już miał wbić ostrze w plecy Tony`ego, ale zachwiał się i upadł. To Tommy rzucił swoim nożem w plecy napastnika.
Tony patrzał przez chwilę na trupy, po czym podbiegł do Tommiego i wstrzyknął mu w rękę dwa stimpacki.
– O niebo lepiej, dzięki brachu. – powiedział Tommy.
– Jesteśmy bogaci, to co z nich pozbieramy i to, co mają w wozach wystarczy nam na całe życie! – krzyknął Tony.
Tak więc pozbierali z przeciwników łupy i szli w kierunku wozów, aby załadować te rzeczy i pojechać do Redding. Tony szedł zatopiony w myślach, gdy nagle usłyszał: TRUTUTUTUTUTUTUTUTUTU. Obejrzał się i zobaczył Tomiego leżącego bez rąk i głowy. Dostrzegł także trzy postacie, które miały jakieś dziwne pancerze i wyglądały w nich jak duże puszki. Jedna z tych postaci była większa i nie była człowiekiem.
– Ludzie to śmieci. Zabić też tego. – wskazał palcem na Tonego.
Znów rozległy się wystrzały z miniguna. Tony poczuł ból w każdej części ciała, które odpadały, jak by były z patyków…
Autor: Chris